poniedziałek, 9 maja 2011

Droga

Autor: Cormac McCarthy
Tytuł oryginalny: The Road
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Kategoria: fantastyka, science - fiction 
Liczba stron: 268


NOTA WYDAWCY: 
Ostatnie chwile naszej planety. Ostatni ludzie – krwiożercze bestie. Ostatnie ślady naszej cywilizacji – puszka coca-coli i strzępy starych gazet. Piekło apokalipsy spełnionej w uhonorowanej Nagrodą Pulitzera powieści Cormaca McCarthy’ego. Tę książkę czyta się ze ściśniętym gardłem i pełnym przerażenia zachwytem…
W przyszłości, która może zdarzyć się jutro lub za tysiąc lat, nastąpił straszliwy kataklizm, który zniszczył naszą cywilizację i większość życia na Ziemi. Wszędzie zgliszcza i ciemność. Kamienie pękają od mrozu. Ani jednego ptaka, ani jednego zwierzęcia, gdzieniegdzie tylko bandy zdziczałych kanibali. Na tle martwego pejzażu dwie ruchome figurki – to ojciec i syn przemierzają zniszczoną planetę. Przed nimi pełna niebezpieczeństw droga w nieznane, wokół nich – świat umarłej nadziei, rozpaczy, strachu, a w nich – wciąż tląca się miłość…


ODE MNIE:

Niesamowita.
Przerażająco smutna.
Okropnie ciążąca na duszy.
W zasadzie to jedna z tych pozycji, o których nie chciało by się pamiętać. Jedna z tych książek, gdzie ani przez chwilę nie zazdrości się bohaterom, gdzie nie ma miejsca nawet na współczucie.. to wszystko tak poraża, że czyta się z zapartym tchem żeby.. no właśnie. Po co czyta się tą książkę do końca, dlaczego tak szybko przewraca się kolejne kartki, dlaczego.. skoro podświadomie doskonale zna się zakończenie. Mimo, że w głębi duszy liczy się na to, że może za kolejnym zakrętem, może kolejnego dnia.. ale nie, nic się nie zmienia, bo zmienić się nie może. Przez całe 300 stron zastanawia ten niesamowity upór, ta ludzka chęć życia i walki. Dlaczego warto walczyć, dlaczego się nie poddać, dlaczego akurat ten cel który obrali jest tym właściwym i dlaczego drugi człowiek dla człowieka jest takim zagrożeniem w obliczu katastrofy? To jedna z tych książek, która nie kończy się dobrze. Kończy się względnie, bo jak taka opowieść mogłaby zakończyć się szczęśliwie.
Uderza styl pisarski. Taki jakby małostkowy. Oszczędny w dialogach. Brak rozdziałów potęguję beznadzieje. Ogólnie mało się dzieje, książka wypełniona jest niesamowicie wymownymi i płaskimi obrazami, które zastępują dialogi, opisują idealnie uczucia i zasmucają. Te ciągnące się strony, niepodzielone jakkolwiek, dają wymowne skojarzenie z drogą, którą przemierzają Mężczyzna i Chłopiec. Oboje bezimienni, bo czy w takim świecie liczy się osobowość. Nic się nie liczy. No może.. Miłość się liczy.

5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz